W jednym z poprzednich opracowań, którego tematem był komputerowy skład tekstu, obiecałem napisać o historii urządzeń do składania publikacji. A jest ona długa, jak długa jest historia druku. Bynajmniej nie będę sięgać aż do czasów Gutenberga. Wystarczy, że odwołam się do epoki, gdy maszyny zaczęły wkraczać do przemysłu poligraficznego i dały mu niebywały impuls do rozwoju.
Monotyp i linotyp
Bez wątpienia jednym z takich przełomowych urządzeń dla poligrafii był monotyp. Wynalazł go w 1887 roku amerykański urzędnik Tolbert Lanston. Ogólnie mówiąc, była to maszyna, za pomocą której odlewano pojedyncze czcionki. Składała się ona z tastra, swego rodzaju klawiatury oraz odlewarki. Z wyglądu taster przypominał nieco maszynę do pisania, choć był znacznie większym urządzeniem, żeby nie powiedzieć, monstrualnym.
Co ciekawe, trzy lata wcześniej, bo w 1884 roku, również w Stanach Zjednoczonych zaprezentowano linotyp. Opatentował go zegarmistrz Ottmar Mergenthaler. Właśnie to urządzenie do maszynowego składu tekstu dało początek zecerstwu. Składało się z trzech głównych elementów: zespołu składającego, podlewającego i rozbierającego. Jego działanie polegało na odlewaniu całych wierszy. Linotyp był więc szybszy i prostszy w obsłudze niż odlewający pojedyncze czcionki monotyp. Pomimo iż linotyp powstał wcześniej, to początkowo nie zyskał takiej popularności jak monotyp. Z dużym opóźnieniem zaczęto rozumieć, iż jest on jednak od niego nowocześniejszy.
Największą wadą obu tych maszyn składających była ich szkodliwość dla zdrowia osób je obsługujących. Nie dość, że wywoływały ogromny hałas, to praca przy nich wiązała się z wdychaniem oparów ołowiu. Chyba nikt nie zazdrościł zecerom.
Na szczęście w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia tzw. skład gorący zastąpiono fotoskładem. Monotyp i linotyp zajmują dziś poczytne miejsce w niemal każdym muzeum poligrafii… na szczęście.
Fotoskład
Fotoskład stanowi etap przejściowy od gorącego składu tekstu do składu komputerowego (DTP). Teksty składano na urządzeniach zwanych fotoskładarkami. Generowały one klisze ze złożonym tekstem, które następnie układano na stole montażowym na specjalnej przeźroczystej folii, po czym doklejano ilustracje. Takie przezroczyste arkusze kopiowano na formy drukowe, czyli blachy offsetowe. A z tych ostatnich można już było drukować arkusze publikacji.
Komputerowy skład tekstu
W ostatniej dekadzie ubiegłego wieku komputery zaczęły swój podbój świata. Współczesna poligrafia szybko zapomniała o monotypie, linotypie i fotoskładzie. Wszystko się nagle zmieniło. W dobie przemian ustrojowych w Polsce jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowoczesne drukarnie i nowoczesne wydawnictwa. Zawitały do nich fantastyczne urządzenia, czyli komputery, a wraz z nimi oprogramowania służące do przygotowania publikacji do druku. Tak zintegrowane stanowisko pracy zwykło się dziś nazywać stanowiskiem do komputerowego składu tekstu. Pracując przy nim, nie ma mowy o wdychaniu żadnych szkodliwych oparów. Zamiast tego składaczom często towarzyszy aromat kawy. 🙂
(PK)